Ohayo, minna!
Chciałabym powitać wszystkich serdecznie na moim pierwszym blogu o tematyce Naruto/Fairy Tail. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Nie zajmując już więcej czasu, zapraszam:
Wróciłem. Po trzech i pół roku wędrówek po świecie, najróżniejszych przygód i przede wszystkim ciężkiego treningu znów zobaczę moją wioskę. Wróciłem, nareszcie. Idę kilka kroków przed Jirayją, spoglądając na rosnące przy drodze słoneczniki. Piękny, intensywny, złocisty kolor. Zupełnie jak...
- Hey! Naruto, gdzie tak odpłynąłeś, co? - Zagaduje do mnie Ero-sennin.* Zdążył już mnie dogonić. Nic nie odpowiadając, ruszyłem przed siebie. Jeszcze kilka kroków, jeden zakręt i już stoję przed główną bramą Konohy. Tyle twarzy, tyle wspomnień. Wzdycham smutno.
Czuję, jak żal ściska mnie od środka. Nie chcę. Nie chcę jeszcze wracać. Chcę być tam, gdzie rosną słoneczniki, gdzie znów mogę być szczęśliwy, gdzie ponownie mogę się uśmiechnąć i nie mieć na sumieniu jej...
Czuję, jak żal ściska mnie od środka. Nie chcę. Nie chcę jeszcze wracać. Chcę być tam, gdzie rosną słoneczniki, gdzie znów mogę być szczęśliwy, gdzie ponownie mogę się uśmiechnąć i nie mieć na sumieniu jej...
- Hey! Widziałeś ich? - Zapytał jeden ze strażników strzegących wejścia do wioski.
- Hę? Kogo znów? - Westchnął drugi. Zdecydowanie nie podzielał entuzjazmu kolegi. Oparł się znudzony o stół, przy którym siedzieli i ponownie zerknął na listę jak sądzę niedawno przybyłych paczek i najróżniejszych listów. Najwyraźniej miał już dość bezczynnego sterczenia przy bramie.
- Jak to, kogo? Patrz! To oni! Na pewno. - Wstał i wskazał na nas. Wkurzający. Za dużo krzyczy.
- Cześć, chłopaki, jak tam służba? - Zagadał do nich z uśmiechem Jirayja. W sumie to mnie to nie obchodzi. Dalszej rozmowy już nie słyszałem. Kątem oka dostrzegłem jak ninja skaczą z radości jak małe dzieci i witają się z pustelnikiem. Niech się tylko nie posikają z tego szczęścia.
Pogrążony we wspomnieniach, ruszyłem przed siebie krętymi uliczkami Konohagakure.
Zastanawiając się, co by było, gdyby, wspiąłem się na słup i z niego wpatrywałem się w odległy horyzont. Babcia Tsunade nareszcie doczekała się swojego miejsca na górze wielkich kage.** Kiedyś pojawi się tam moja podobizna.
Trochę się tu pozmieniało. Jest więcej ludzi, niż poprzednio, tak samo z resztą jak budynków i najróżniejszych straganów przy głównych ulicach, więcej, dużo więcej uśmiechniętych twarzy. Konoha się rozrasta, to dobrze. Ale.. Jak oni mogą być tacy radośni? Czy mają ku temu ważny powód, czy może wszyscy dookoła dostali szczękościsku i już tak po prostu mają?
Sądząc po położeniu słońca, było już popołudnie, jednak daleko jeszcze do zachodu. Bezchmurne niebo przypomniało mi o zawsze radosnej, ciepłej, słonecznej wiosce. Z drugiej strony jednak mogłem mówić o czymś zupełnie innym. Albo nawet może o kimś.
Ona też taka była. Jak słoneczna polana latem...
- NARUTOO! - Usłyszałem. Sprowadzony 'na Ziemię', spojrzałem w dół i widząc Sakurę wraz z żabim mędrcem, zeskoczyłem zwinnie ze słupa.
- Witaj, Sakura-chan. - Mruknąłem. Omiotłem wzrokiem jej sylwetkę. Nadał miała krótkie, różowe włosy i podrosła tak z dziesięć cm, ciało też nabrało trochę kształtów, ale mam przeczucie, że nadal jest tak samo głośna i porywcza jak kiedyś.
- Cześć. - Wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu. - Dawno się nie widzieliśmy. To już ze trzy lata, prawda? Ale urosłeś, jesteś teraz wyższy ode mnie. W dodatku zmężniałeś, wyprzystojniałeś, widać, że nie próżnowałeś przez ten czas. Trening musiał być.. - I dalej już nie słyszałem. Strasznie się rozgadała.
- Hey.. Naruto, czy ty mnie słuchasz? - Usłyszałem i lekko się wzdrygnąłem.
- Wkurzające. - Wymknęło mi się. Na jej pytającą minę odpowiedziałem, że jestem zmęczony i się pożegnałem. Muszę iść do siebie i spróbować się przespać. Ostatnio coś źle sypiam. Haha, a to dobre... 'Ostatnio'. Tsa.. ile to już będzie? Z rok, może półtorej?
Gdy tylko zamykam oczy, widzę To.
Ten dzień, te dziwne, przeklęte kreatury.
I wtedy słyszę również ten budzący lęk, pełen przerażenia krzyk. Jej krzyk.
Tak przeraźliwy, przepełniony strachem, tak histeryczny i dramatyczny zarazem, jakby włożyła w niego całą siebie. Swoje ostatnie tchnienie. Co za ironia.
Uśmiechnąłem się do siebie smutno. Z echem tego wspomnienia w umyśle, łzy napływają mi do oczu i sam miałem wielką ochotę krzyknąć. Wyzbyć się tego całego żalu, smutku, tej całej frustracji, tych wspomnień. Dlaczego jestem taki słaby? Dlaczego?
Zamykam oczy, nie chcę pamiętać.
Obudzony przez Sakurę, następnego ranka udałem się wraz z nią do biura Hokage. Babcia nic się nie zmieniła. Wkurzająca i głośna jak zwykle. Rozglądam się po pomieszczeniu. Sterta papierów jak zwykle zagradza biórko i jego okolice, a zwoje i księgi walają się po podłodze. Co za bałagan. W powietrzu unosi się zapach sake**** i atramentu. Głos blondwłosej władczyni skupia moją uwagę na czymś innym, niż wystroju biura.
- Wiesz, Naruto, chciałabym zobaczyć efekty Twojego treningu. - Skinąłem głową. Zaraz potem kontynuowała - Twój przeciwnik już tu jest. Będzie nim Kakashi. Masz się stawić na starym polu treningowym drużyny siódmej w południe. Wtedy zobaczymy, co dalej. A teraz idź coś zjeść, pewnie rano nie zdążyłeś.
Rzuciłem Kakashiemu krótkie spojrzenie. Maska zasłaniająca większość twarzy, ochraniacz na czoło opuszczony jak zwykle na lewe oko, rozczochrana, srebrzysta czupryna i wszystkie kończyny na miejscu. Nic się nie zmienił, ciekawi mnie tylko jak z jego umiejętnościami.
Nic nie mówiąc, odwróciłem się na pięcie i wyszedłem na korytarz. Zamykając drzwi, usłyszałem jeszcze tylko, jak hokage z oburzeniem w głosie wypytuje żabiego mędrca o moje 'dziwne zachowanie'. Ono nie jest dziwne. To prawda, nie przypominam już dawnego siebie, ale to nie dlatego, że stałem się 'zły', zwariowałem lub po prostu zmieniłem się po przejściu jakiejś traumy, jak pewnie powie jej Jirayja. Ja tylko dorosłem, dattebayo.
Wychodząc z budynku skinąłem głową na Shikamaru. Wiecie, tak w ramach przywitania. Po jego minie wywnioskowałem, że che mnie zatrzymać i porozmawiać, ale zignorowałem go. Nie mam teraz na to czasu.
O czym to ja wcześniej myślałem? A, tak. Dorosłem. Zrozumiałem co nie, co i przestałem być tym wiecznie uśmiechającym się idiotom, dattebane.
Nim się obejrzałem, nogi zaniosły mnie do najwspanialszego miejsca na świecie. Widząc przed oczyma znajomy szyld 'Ichiraku no ramen', uśmiechnąłem się delikatnie i wszedłem do środka.
BIURO HOKAGE
Tuż po wyjściu Naruto:
- Pewnie już wszyscy zauważyli, że Narut to już nie ten sam nieokrzesany, wiecznie gadający nastolatek. - Westchnął Jirayja. Nastąpiła chwila przerwy. Każdy chciał dowiedzieć się, co legendarny sannin* ma do powiedzenia na ten temat, lecz gdy głucha cisza przerywana jedynie śpiewem ptaków za oknem się przeciągała, pierwsza odezwała się Sakura.
- Wydaje się nieustannie wszystkim znudzony i wiecznie nieobecny. Jakby przez cały czas o czymś rozmyślał. - Wyznała i opadła na krzesło.
- Bo tak prawdopodobnie jest. - Przyznał. - Nie wiem, od czego zacząć.
- Może najlepiej od początku. - Rzekła Tsunade.
- To moja wina. - Uśmiechnął się smutno. - Gdybym tylko był w stanie coś wtedy zrobić.. Gdybym zareagował szybciej, nie cierpiałby. Wszystko byłoby dobrze, znów byłby w stanie się uśmiechać. - Mówił bez składu i ładu ostatecznie i tak niczego nie wyjaśniając, a wręcz przeciwnie - dodając kolejne obawy. - To się stało mniej więcej rok temu. Nawet na mnie się to odbiło. W środku czułem jedynie ból, jakby coś rozrywało mnie kawałek po kawałku. Jakby grzebano mnie w ziemi. Nie mogę oddychać, duszę się. Pogrążam się w nieskończonym smutku, gdy tylko widzę Naruto z tamtych dni. Gdy tylko widzę jego cierpienie, ból jaki kumulował się w jego wnętrzu. Chaos, z którym się zmagał, to wszystko było widać w jego oczach. Oczach, które na zawsze zostały pozbawione blasku. Teraz najsmutniejsze oczy jakie widziałem. - Zamilkł i już więcej się nie odezwał. Odpłynął do krainy splątanych myśli i wspomnień.
- Chodź, Sakura, już czas. - Ciszę przerwał Kakashi i zniknął w kłębie dymu.
Na początek chciałabym Wam wszystkim podziękować za odwiedzenie bloga i przeczytanie prologu mojej historii.
Liczę na Wasze liczne i przede wszystkim szczere komentarze.
Liczę na Wasze liczne i przede wszystkim szczere komentarze.
Mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy ;)
Jakby coś było niezrozumiałe, to śmiało pisać.
SŁOWNICZEK:
Ero-sennin - Przezwisko, jakie nadał Jirayji Naruto. Jirayja jest pisarzem-zboczeńcem(stąd 'ero') i równocześnie jest jednym z trzech legendarnych sanninów Konohy, czyli super uzdolnieniu ninja (sannin = sennin)
Kage - jap. cień. Przydomkiem 'kage' są nazywani przywódcy wiosek ninja. np. Konoha w Kraju Ognia ma hoKAGE
Shinobi - Ninja
Dattebayo - Tik słowny Naruto. Znaczy tyle, co nic
Sake - Pochodzący z Japonii napój alkoholowy produkowany z ryżu.
Dattebayo - Tik słowny Naruto. Znaczy tyle, co nic
Sake - Pochodzący z Japonii napój alkoholowy produkowany z ryżu.
Pozdrawiam, Winter Blackrose
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz